W te wakacje rozpoczęłam czytanie kilku cykli, a także jeden kontynuowałam po dłuższej przerwie, dlatego opiszę je dopiero po przeczytaniu całości. Kolejna z książek samodzielnych przeczytanych przeze mnie tego lata to "Złotko, skarb, słoneczko" autorstwa Deb Caletti. Jest to historia szesnastoletniej Ruby, mieszkającej w małym miasteczku Nine Mile Falls, "Gdzie niedźwiedzie zaglądają czasem do centrum handlowego, a paralotniarze szybują ze zbocza góry (i czasami zawisają na drzewach)". Zaczyna się spotykać z Travisem - bogatym, przystojnym i kompletnie nieodpowiedzialnym chłopakiem. Wpada przez niego zresztą w niezłe tarapaty. Kiedy mama proponuje jej udział w spotkaniach literackich, które prowadzi dla seniorów dziewczyna nie jest zachwycona. W końcu jednak się zgadza i z biegiem czasu zaprzyjaźnia się ze starszymi, ale w jakże świetnej formie ludźmi, a także zagłębia się w lekturze czytanej aktualnie przez nich książce. Kiedy uczestnicy zajęć odkrywają, że jedna z nich jest bohaterką czytanej przez nich książki, postanawiają ponownie doprowadzić do spotkania zakochanych.
Początkowo nie byłam przekonana do tej książki, nie wciągnęła mnie zbytnio. Jednak nie miałam wtedy nic innego do czytania, więc stwierdziłam, że ją skończę i jak się okazało była to dobra decyzja. Historia się rozkręciła i zostałam w 100 % do niej przekonana. Wbrew pozorom bardzo romantyczna i wartościowa książka. Mimo trudnych początków polecam.
Kontynuacja serii już niedługo.
Kończę jedną z serii, więc
wkrótce opis i recenzja wszystkich
ośmiu części.
Do następnego. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz