sobota, 29 grudnia 2018

Nowy Rok 2019. O postanowieniach, podsumowaniach i planach.

Kochani, przed nami ostatnie dni Starego Roku. Później wkroczymy w kolejny, 2019. Muszę przyznać, że dla mnie to jeszcze trochę abstrakcja. Dopiero co snułam plany na najbliższe dwanaście miesięcy a właśnie przyszedł czas ich podsumowania. Co mi się udało bardziej, co trochę mniej. Moja lista zadań na dany rok, za każdym razem jest coraz dłuższa. Tak, zadań. Bo to nie są postanowienia, są to rzeczy które chcę zobaczyć, zrobić, osiągnąć dany próg.


Ile razy słyszeliśmy już, że powiedzenie sobie, "schudnę" lub "zacznę ćwiczyć" albo "nauczę się włoskiego" zazwyczaj nic nie da. Bo zazwyczaj to prawda. Mówienie takimi ogólnikami nie wyznacza nam drogi którą powinniśmy podążać. Nie pokazuje mniejszych celów, które powinniśmy osiągnąć aby zdobyć ten wielki. 


Dlatego na mojej liście znajdują się takie punkty jak pojechać do Warszawy, pójść do kina, zrobić sesję z Lubelskim Zamkiem w tle, poznać 600 nowych hiszpańskich słówek poprzez aplikację, czy dwadzieścia razy w miesiącu poświęcić te kilkanaście minut na praktykę jogi, zrobić album ze zdjęciami wakacyjnymi czy przebiec łącznie 100 kilometrów, choćby to miało oznaczać 50 razy po dwa kilometry. Są to czasami drobiazgi, ale stanowią dla mnie z grubsza wyznacznik tego co chcę robić w danym roku. Pomaga mi to później rozpisać mniej więcej plan roku i miesięczne cele. Wiadomo, nie wszystko się uda, czasem coś totalnie zawalimy, ale nie zniechęcajmy się. Skupmy się na tym co nam się udało. 


Może czegoś nie udało nam się zrealizować w tym roku, ale uda się w następnym. A może na przykład gra na pianinie okazała się totalnie nie dla nas i po prostu odpuśćmy. Ja kiedy patrzę na moją listę napisaną rok temu jestem zadowolona. Mimo iż mogło być lepiej 
to 75-80% z całości udało mi się "odhaczyć". A to chyba dobry wynik. Mimo iż sesja w Ogrodzie Saskim nie wypaliła, a bieganie nie poszło aż tak dobrze jak bym sobie tego życzyła, to skupiam się na tym, że w przyszłym roku może się uda, a w tym zrobiłam wiele innych rzeczy. Obejrzałam wiele świetnych filmów, przeczytałam dużo cudownych książek i poznałam ogrom wspaniałych ludzi. Poprawiłam swój warsztat literacki, zrobiłam tysiące zdjęć, odsłuchałam godziny fantastycznej muzyki i sama się w tym kierunku trochę podszkoliłam.


 Może nie dokonałam żadnego wielkiego odkrycia na skalę światową, za to wiele się dowiedziałam o samej sobie, przemyślałam ogrom spraw, wyjaśniłam wiele niejasności w relacjach. Może to wszystko małe rzeczy, ale wszystkie razem stanowią siłę, która pomagała mi działać przez ten rok. Mimo, że czasami nie było siły i odpuszczałam, to wracałam, próbowałam od nowa. Starałam się godzić naukę z pasjami, życie rodzinne z towarzyskim. 


 Każdy sam decyduje czy coś sobie postanawia na nowy rok czy też nie. Jeśli tak, to róbmy to z głową, niech to będą konkrety i droga która nas do nich doprowadzi. Postępujmy zgodnie z samym sobą. Niech te ostatnie dni grudnia będą dla nas czasem odpoczynku, podsumowań, planów na przyszłość i przygotowań do Sylwestra. Czy to w domowym zaciszu, czy na wielkim balu, a może w dresiku przed telewizorem. Grunt żeby powitać Styczeń z uśmiechem na ustach. I tego Wam życzę. 

czwartek, 20 grudnia 2018

Cynamonowe ciasto z jabłkami

Święta za pasem, na ziemi warstwa białego śniegu. Rozpoczęła się bożonarodzeniowa krzątanina. Uwielbiam ten czas, bo ma w sobie wiele magii. To czas sprzątania, gotowania, ale i zimowych spacerów, robienia zdjęć z zaskoczenia, bo takie są najfajniejsze, ubierania choinki i całego domu, przyjmowania gości, składania życzeń i snucia noworocznych planów. Wiele się dzieje, różnorakich wydarzeń. Czas pełen niesamowitości, podsumowań i spotkań. Nie mogę się doczekać kiedy w końcu zabrzmi ostatni w tym roku szkolny dzwonek i będę mogła się w pełni oddać czarodziejskiemu klimatowi Bożego Narodzenia. Dzisiaj mam dla Was świąteczny przepis na ciasto. Bardzo łatwe w wykonaniu i szybkie. Pięknie pachnące cynamonem. 



Obieramy i kroimy w kostkę 6 dużych jabłek.
Zasypujemy 1 szklanką cukru, mieszamy i odstawiamy na godzinę.
W misce mieszamy 6 jajek, 3 szklanki mąki,
1 szklankę oleju, 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
łyżeczkę sody, 2 łyżeczki cynamonu. 


Dodajemy pokrojone jabłka.
Wylewamy ciasto do blachy lub kokilek
i pieczemy w 170 stopniach przez 50 minut.


Na blogu świąteczny klimat przybywa dość późno,
ale przecież od tego mamy nie tylko grudzień,
ale i cały karnawał, więc może nieco przesunięte, ale jest :)

czwartek, 6 grudnia 2018

Jesień da się lubić - jesienna przejażdżka

Podczas gdy w kuchniach powoli pachnie pierniczkami, w salonach pojawiają się choinki, a reklamy od tygodni krzyczą o nadchodzących świętach, śniegu, reniferach i prezentach chcę się zatrzymać nad kończącą się jesienią. Bo tak, grudzień jest super, święta, rodzinka, karp w wannie, ale niektórym może się to "przejeść" i na Wigilię część z nas może mieć już świąt po kokardy bo ma je w głowie od listopada. Tworzenie klimatu a i owszem, ale nie dajmy się ponieść za szybko szaleństwu i nie wyrzucajmy jesieni z głowy jak najszybciej się da, bo to przecież ta najgorsza i najbrzydsza pora roku.

 Bo leje, jest zimno, okropnie i w ogóle najlepiej zapaść w jesienny sen i ominąć te kilka miesięcy, które są tak beznadziejne. Prawda jest taka, że każda pora roku ma swoje plusy i minusy. Ktoś kocha wiosnę za jej zieleń i radosne budzenie się do życia, a ktoś inny jej nie cierpi bo często pada, nadal jest zimno i na dodatek topi się śnieg.


Tak więc planując wypiek świątecznych pierniczków, rozkład dekoracji na wigilijny stół i szykując stylizację z motywem choinek i reniferów jeszcze odrobinę, na chwilę, wracam myślą do wypadu sprzed kilku tygodni, aby niedługo zawitać tu z grudniowym szaleństwem, ale to tak za chwilę. 


Na razie jeszcze odrobina czerwonych liści szeleszczących pod nogami, niebieskiego nieba i słońca grzejącego nos. Poza tym szkoła wyrywa z dnia, tygodnia i miesiąca sporo czasu i niewstawione zdjęcia nie mogą tak czekać na za rok. :)


 Cieszmy się nadchodzącymi świętami, planujmy, ale nie zatraćmy się w tym, bo najważniejsze to kto jest wokół choinki a nie jakie prezenty pod nią, kto siedzi przy stole a nie jak bardzo wyszukane potrawy na nim stoją. 


Wykorzystajmy też te najdłuższe w roku wieczory, na przykład na przeczytanie fajnej książki jak ta lub obejrzenie jednego ze świetnych filmów świątecznych. Temu nawet ja się dałam szybko ponieść, jeśli chcecie polecajki świątecznych produkcji piszcie w komentarzach :) I tak, grudzień jest super, świąteczny klimat też, w końcu dzisiaj Mikołajki :) Tylko nie przesadźmy od razu, tylko może stopniujmy tę radość? A może nie, może dla Was święta mogłyby być przez cały rok i by się nie znudziły?

Jeśli ktoś nie widział - poprzedni wpis. Recenzja książki - Klinika śmierci - Harlana Cobena.