środa, 30 stycznia 2019

Za co zima da się lubić?

W Lublinie śnieg padał praktycznie przez cały dzień. Jeśli intensywność opadów się zmniejszała to tylko po to by za chwilę powrócić ze zdwojoną siłą. Białe zlepki lodowych płatków utworzonych z mikroskopijnych elementów zasłaniały brzydkie elementy świata. Zakrywały czerń ulic, brąz błota i nagich gałęzi drzew, zieleń trawy.


 Zrównały wszystko w białą masę. Kontrastującą z czernią wron i zlewającą się z szaroburym niebem. Taka aura wzbudzała skrajne emocje. Jedni byli zdenerwowani, że muszą odśnieżać samochody, że wszystko działa w spowolnionym tempie, a śnieg dostaje się wszędzie, do torebki, za kołnierz kurtki, do rękawów, moczy włosy o rozmazuje makijaż.


Ja co prawda zamiast odśnieżania zmagałam się ze spóźnieniami w komunikacji miejskiej i chlapiącymi autobusami i mimo że czasem śnieg leciał prosto w oczy to i tak byłam zachwycona, bo oblepiał pięknie gałęzie i cały świat. Stworzył bajkowy krajobraz, że aż miło spojrzeć za okno. W końcu mamy środek zimy - tak powinien wyglądać. 


Droga do domu mogła upłynąć w nieco wolniejszym tempie. Spacerowym. Mimo iż późnej wszystkie ubrania miałam mokre, to dzień była taki trochę lepszy. Uczę się dostrzegać takie małe-wielkie rzeczy, które mnie otaczają. Nie czekam cały czas na ogromne wydarzenia, tylko szukam piękna dookoła siebie. Łapię nadarzające się małe okazje do radości. 


Dzisiaj kilka zdjęć z niedawnego wypadu z aparatem. Wśród malowniczych roślin, które w duecie ze śniegiem prezentują się całkiem nieźle. 


Jestem szczęśliwa, że mogłam się dzisiaj przejść w tej śnieżycy, że miałam na to czas i ku temu okazję. Że licealne życie nie jest aż tak absorbujące, abym miała z czegoś rezygnować na jego rzecz.


Małe-wielkie rzeczy. Szukajmy ich w swoim życiu codziennym, bo jeśli nie będą nas radować małe rzeczy to jaką mamy pewność, że zrobią to te wielkie?

wtorek, 22 stycznia 2019

Stylizacja z bordowym kapeluszem

Czasem ilość wykonywanych zdjęć rozbiega się z tymi wstawianymi i później zostaje człowiek ze śnieżnymi fotkami w maju i co wtedy? Zostaje czekać, aż pogoda za oknem będzie znów aktualna :)


Tak się też zadziało w przypadku tych fotografii z sesji. Niedługo minie rok od ich wykonania, ale stylizacja jest na tyle klasyczna, że rok nie zrobi różnicy. Tą natomiast można zauważyć na moich włosach, które wówczas w połowie były mocno bordowe. 


Trochę pod kolor kapelusza, który w tym roku jakoś zbytnio z szafy niestety nie wychodził. Pokręcone, jeszcze nie zmyty kolor. Patrząc na ten look mam ochotę poszaleć z kolorem na końcówkach włosów, znowu :)



Bluzka z Guns'n'roses, należy do moich ulubionych, więc w sumie dziwne, że na blogu pojawia się chyba pierwszy raz, ale wiadomo, lepiej późno niż wcale. 


Granatowe jeansy z Sinsay'a to mój kolejny ulubieniec. Tak samo jak botki na obcasach. Klasyczne sztyblety z klamerką. Służą dzielnie już kolejny sezon.


Siwy płaszcz jest już znany z jednej z jesiennych stylizacji, kolejna perełka z mojej szafy. Tak więc stylizacja złożona z moich ulubionych ubrań, które tworzą tło do kolorowego akcentu w postaci kapelusza i włosów.


 Całość w otoczeniu ośnieżonego krajobrazu. Osobiście lubię tą sesję, bo efekt bardzo mi się podoba.


Dajcie znać co sądzicie. :) Ostatnio doba wydaje mi się jakaś krótsza, ale działam. Na ile czas pozwala, więc coś pojawia się i tutaj, kolejne wpisy wkrótce :)

sobota, 12 stycznia 2019

Podsumowanie roku 2018

Co nieco z podsumowania minionego roku było TU, ale teraz w pierwszym roboczym tygodniu wróciliśmy powoli do życia. Mimo, że trzy pierwsze dni w szkole w tym roku już za mną, to tak naprawdę była to dla mnie tylko krótka przerwa od świętowania. Ale od znielubionego przez psychologów poniedziałku :) wróciłam do mojej rutyny, która wcale nie jest taka rutynowa :). Nadszedł czas konkretnego podsumowania, wyciągnięcia wniosków i zestawienia tego z planami na bieżący rok, taki była główny plan na bieżący tydzień.


Tak więc po kolei, od początku, co się działo w tym roku:
1. Styczeń
Głównym wydarzeniem wówczas był nasz bal gimnazjalny. Przygotowywania, próby, a później noc wspaniałej zabawy. Nie obyło się od wpadek, ale wyszło dobrze. We wspaniałym gronie, z całkiem niezłą muzyką. Nogi później bolały, ale było warto.
2. Luty
Wówczas miały miejsce dwa fantastyczne wydarzenia. Zaczęłam tygodniowymi warsztatami w Częstoborowicach. Mimo, że początkowo nie znałam tam prawie nikogo i niełatwo było się odnaleźć, to szybko się to zmieniło. Z tak wspaniałymi ludźmi nie mogło być inaczej, po tych kilku dniach żal było odjeżdżać.
Zaraz po warsztatach i pobytach w WDM'ie odbył się XXIV Bal Młodych w Lublinie. Setki osób, wielka sala, świetna muzyka. Zaczęłam rok tanecznym krokiem, zdecydowanie. :)
3. Marzec
Czas targów edukacyjnych i dni otwartych w liceach. Decyzje dotyczące wyboru nowej szkoły.
4. Kwiecień
Czas intensywny, bo wtedy miały miejsce moje Egzaminy Gimnazjalne. Pisałam już o tym szerzej TU. Tak czy inaczej przez to miałam mniej czasu na moje inne aktywności, co odczułam nieco później, ale opłacało się nieco bardziej przyłożyć do nauki, bo egzaminy poszły naprawdę dobrze. W międzyczasie obchodziłam swoje szesnaste urodziny.
5. Maj
Wypad do kina, jedyny raz w 2018, ale za to na świetny film: Prawda czy wyzwanie.
6. Czerwiec
Kończyłam gimnazjum, na co nie mogłam się już doczekać, ale teraz wracam myślami do tego czasu dosyć często.
Dzień po zakończeniu roku miałam przyjemność wziąć udział w wyjeździe do urokliwego Nałęczowa, gdzie miało miejsce podsumowanie pierwszego roku zajęć literackich. Spacer w deszczu też miał swój klimacik :)


7. Lipiec
Dwa wyjazdy, jeden kierunek.
Najpierw wyjazd do Zakopanego z moim oddziałem KSM i zdobycie między innymi Kasprowego Wierchu.
Następnie cztery dni w Bieszczadach. Różnorodność krajobrazów, pogody, temperatury i atrakcji :)
8. Sierpień
Zlot fanów Moniki Oleksy w Lublinie. Fantastyczny czas, genialni ludzie.
9. Wrzesień
Rozpoczęcie nauki w Liceum. Przeniesienie części swojej codzienności w inne miejsce. Niedługo minie pierwsze półrocze, a ja nie mogę pojąć jak ten czas pędzi.
10. Październik
Miesiąc fajnych wyjść, mimo że niedalekich. Pogaduchy, kawiarnia, dobre ciacho. Do tego wyjazd do pobliskiego parku i zrobienie świetnych jesiennych fotek w różnych odsłonach.
11. Listopad
Czas bardzo intensywny i to nie do końca w ten sposób w jaki bym chciała, bo pełen nauki. Ogrom sprawdzianów, kartkówek, zaliczeń, ale dało się. I takie momenty pokazują, że mogę wiele, jestem w stanie osiągnąć to co mogę, nawet jeśli grafik jest napięty.
12. Grudzień
Czas robienia zdjęć do grudniownika, przygotowań do świąt. Planowanie dekoracji, ćwiczenie kolęd na gitarze. A później Sylwester. Kolejne dekoracje, pyszne ciastka, które udało mi się upiec. Kilkanaście dni odpoczynku, mimo że aktywnego, to przynoszącego efekty.
To tak lecąc po kalendarzu. W międzyczasie działo się wiele rzeczy "międzymiesięcznych" czyli to, co realizowałam na przestrzeni czasu, często przez cały rok. Czyli nie dało się zapomnieć o noworocznych planach spisanych na początku 2018 roku.

  • Na blogu pojawiły się 34 wpisy
  • Byłam na pięciu wycieczkach rowerowych
  • Przebiegłam łącznie 58 kilometrów
  • Byłam w kinie na horrorze
  • Rozpoczęłam pracę nad dłuższą formą literacką
  • Ponad 180 razy trenowałam
  • 240 razy odbyłam praktykę jogi
  • 150 razy wzięłam fajne śniadanie do szkoły
  • Narysowałam 35 rysunków
  • Nauczyłam się grać 9 nowych piosenek na gitarze i większą część Nothing else Matter
  • Byłam w dwóch świetnych kawiarniach i jednej nieco mniej
  • Podszkoliłam swój wokal, mimo że do dobrego to mu jeszcze dużo brakuje
  • Ukończyłam gimnazjum ze średnią 5,83
  • Przyswoiłam poprzez aplikację ponad 1400 nowych słów z czterech różnych języków
  • Zrobiłam album ze zdjęciami z wakacji
  • Pozowałam do wielu zdjęć, między innymi na ruinach zamku, urokliwym moście, jabłoniowym sadzie, czy na tle zachodzącego słońca
  • Trzymałam się rozsądnej diety, straciłam troszkę w obwodach i stałam się bardziej rozciągnięta
  • Obejrzałam 50 filmów
  • Przeczytałam 45 książek



Jak tak sobie teraz to wypisuję, to jestem w stanie stwierdzić, że całkiem niezły był ten rok. Działo się, a ja lubię jak się dzieje. Na ten rok mam również sporo planów, może na razie nie jakiś wielkich, bo na żaden genialny plan jeszcze nie udało mi się wpaść, ale wszystko może się zdarzyć. Wiele z wydarzeń minionego roku miało miejsce niespodziewanie, nie planowałam ich na początku roku. W tym roku na pewno chcę więcej wychodzić do ludzi, spotykać się ze znajomymi, poznawać nowe miejsca, tworzyć nowe zdjęcia, stylizacje, rysunki, biżuterię, gotować, ćwiczyć, uczyć się nowych rzeczy.


Dzisiejszy wpis jest opatrzony ostatnimi zdjęciami roku 2018 i pierwszymi 2019. Czyli kilka migawek z Sylwestra i pierwsze podejście do fotografowania fajerwerków. 

sobota, 5 stycznia 2019

Serialowisko #3 - Pamiętniki Wampirów

Trzeci wpis z serii typowo serialowej. Tym razem trochę bardziej na świeżo, bo ostatni serial skończyłam gdzieś na przełomie listopada i grudnia. Mowa oczywiście o Pamiętnikach Wampirach, czyli amerykańskim Vampire Diaries.



Rozpoczęłam dawno temu, no może dwa i pół roku to nie tak dawno, ale po kilku odcinkach postawiłam na zaczęte równolegle Słodkie Kłamstewka. Pamiętniki musiały poczekać na swoją kolej i tak rok 2018 upłynął mi w serialowym znaczeniu pod ich tytułem wydarzeń z Mystic Falls, czyli miejscu gdzie rozgrywa się większość scen. Mamy do dyspozycji 8 sezonów, czyli 171 odcinków. Od początku w naszym Wampirowie mamy do czynienia z kilkoma głównymi bohaterami.

  • Po pierwsze Elena, główna bohaterka, grana przez Ninę Dobrev. Początkowo licealistka, później studentka uniwersytetu. Śliczna brunetka, która jest tym dobrym słoneczkiem. Człowiekiem, który czyni żywych i nieumarłych nieco lepszymi, bardziej ludzkimi, miłymi i pomocnymi. Jest inteligentna, ale też odważna. Za rodzinę i przyjaciół oddałaby życie. Po części dlatego, że tak wiele jej już straciła. Wychowuje się bowiem razem z bratem pod okiem ciotki, po tym jak rodzice zmarli w wypadku samochodowym. 
  • Nasza piękna, śliczna Elena zostaje postawiona naprzeciw Stefana. W liceum pojawia się nowy uczeń, niby nic wielkiego. Ale w tym przypadku ma on ponad 100 lat i pragnienie krwi, choć stroni od ludzkiej, przynajmniej do czasu. Można powiedzieć, że dobry spośród tych złych, chociaż Ci źli też z czasem dużo zyskują. A Ci naprawdę źli jakimś cudem szybko dostają kołkiem w serce. Wie jakim niebezpieczeństwem może być dla człowieka bliższa znajomość ze światem nocy. Mimo to nie może oprzeć się Elenie. Dziewczyna prędzej czy później musi się dowiedzieć o przypadłości swojego chłopaka i o jego bagażu z przeszłości. I nie mowa tu tylko o doświadczeniach i popełnionych złych czynach, ale też o starszym bracie.
  • Damon, bo o nim tu mowa pojawia się jak zazwyczaj. Czyli nieproszony, niezapowiedziany i niemile widziany i oczywiście na przekór całemu światu zostaje w swoim domu w Mystic Falls i sieje zamęt. Przeszkadza, knuje i szelmowsko się uśmiecha. Jest złośliwy, ale potrafi się też martwić o bliskich, a za murem który wokół siebie zbudował kryje się naprawdę dobra osoba. Z każdą chwilą coraz lepsza. 

  • Elena jak typowa amerykańska super dziewczyna, cheerleaderka musi mieć swoją paczkę przyjaciółek. I ma dwie. Pierwsza jest Caroline. Blondynka, która jeszcze w podstawówce zaplanowała swój idealny ślub, romantyczka i jednocześnie ktoś, kto nie da sobie w kaszę dmuchać.
  • Trzecia z paczki jest Bonnie. Brunetka o drobnej sylwetce, ale wielkim sercu i odwadze. Odkrywa swoje zdolności magiczne i z czasem coraz bardziej je rozwija. Z czasem zaprzyjaźnia się z Damonem i potrafią stworzyć oni całkiem niezły duet. 

To nasz punkt wyjścia w serialu, piątka bohaterów, którzy towarzyszą nam praktycznie od początku do końca. Możemy obserwować ich zachowania, przemiany, rodzące się uczucia. A tych nie zabraknie. Jak wiadomo każdy z nich "musi" zgodnie z definicją serialu stworzyć związek z kilkoma różnymi osobami, ale w zasadzie po to aby znaleźć tą jedną jedyną, jemu przypisaną.
Mieszkańcy Mystic Falls natrafią na niejedną przeszkodę, niejedną wrogą osobę i wiele niebezpieczeństw. Będą też poznawać tajemnice swoje nawzajem, ale i swoich własnych rodzin. W pewnym momencie istotna staje się rodzina pierwotnych wampirów - Mikealsonów, którzy sieją niemały zamęt, są bardzo silni i niebezpieczni, ale jak się okazuje można nawet z nimi znaleźć nić porozumienia, a nawet przyjaźni. (Dokładniej ich dzieje ukazane są w The Originals, o którym już wkrótce). Więc pojawiają się Klaus, Elijah, Rebeca, Kol i Finn, a także Mikael i Esther. W dalszej części poznajemy Sabat Bliźniąt, czyli kilkoro Czarowników, a także pojawiają się wilkołaki, czyli kolejne istoty nadprzyrodzone. 


Ilość Wampirów zaczyna przewyższać po pewnym czasie liczbę ludzi, ale w sumie aby przeżyć w tym świecie pełnym silnych i nieustraszonych istot też trzeba takim być, a co najmniej umieć się przed nimi obronić.
Pamiętniki Wampirów w pewnym momencie wciągają oglądającego do siebie, powodują, że czujemy się jak uczestnicy wydarzeń i o to chyba w tym wszystkim chodzi. Aby całość była realna w swojej bajkowości. Mimo całej swojej zawiłości, czasem niedociągnięć i skomplikowanej budowie czasoprzestrzeni w serialu, polecam z całego serca. Fanom fantastyki i nie tylko. Bo tak na prawdę, jest to opowieść o miłości, przyjaźni, poświęceniu i procesach jakie zachodzą w psychice człowieka, do czego może się on posunąć i jacy tak w zasadzie jesteśmy,