piątek, 17 sierpnia 2018

Egzaminy gimnazjalne

Jako absolwentka gimnazjum, a od września pełnoprawna licealistka - o czym pisałam TUTAJ - wiadome jest, że musiałam przejść przez egzaminy gimnazjalne. Zapewne część z Was będzie miało je w tym roku, niektórzy może testy po ósmej klasie, a może są tu i maturzyści. O maturze co prawda wypowiedzieć się jeszcze nie mogę :)


O tym, że coś będzie na egzaminie, że owe testy się zbliżają, że coś jeszcze trzeba powtórzyć słyszałam tak naprawdę od pierwszego dni gimnazjum. Jakby była to sprawa życia lub śmierci, coś straszliwie trudnego. Prawda okazała się nieco inna. Faktem jednak jest, że jeśli chcecie się dostać do szkoły chociaż średnim poziomie powinniście poświęcić trochę swojego czasu. Jak wiadomo w rekrutacji liczą się zarówno oceny jak i wyniki egzaminów. Jeśli będziecie mieć dobre oceny, zdobyte poprzez nauczenie się danego zagadnienia, działu to w zasadzie będziecie umieć większość rzeczy potrzebnych do egzaminów. Koło się zamyka.


Byłam zdania, że systematyczna nauka wystarczy. Powtórzyłam jedynie podstawy gramatyki z języka polskiego i daty z historii. Oraz przejrzałam notatki z fizyki. Jak się okazało - to wystarczyło. Biorąc pod uwagę naukę codzienną w szkole i w domu. I teraz uwaga - słuchanie na lekcji daje serio dużo :).  Znacząco skraca czas nauki w domu.


Stresować zaczęłam się jakiś miesiąc przed egzaminami, przy czym apogeum nastąpiło dzień przed, kiedy to praktycznie chodziłam po ścianach. Wypracowanie z polskiego i test z historii - to było to co nie dawało mi spokoju. Na szczęście już na sali potrafiłam się wyciszyć i skoncentrować na zadaniach, bo ich treści zmienić nie mogłam. Drugi dzień, czyli przyroda i matematyka był dla mnie najlżejszy, bo miałam świadomość, że nic mnie tam nie zaskoczy i jestem dobrze przygotowana. Tak też było. Ważne - róbcie dużo arkuszy próbnych, z poprzednich lat. Z każdego przedmiotu, ale z matmy i przyrody było to dla mnie najbardziej produktywne. Trzeci dzień, czyli testy językowe. Poziom podstawowy okazał się banalnie prosty, jednak z rozszerzeniem nie poszło tak gładko. Mimo całkiem wysokiego wyniku końcowego, była to ciężka godzina. Bo właśnie czas był tu kluczowy. Zadania na słuchanie, zamknięte, otwarte, wypracowanie, teksty na całą stronę. Tego było sporo, a czasu już nie koniecznie. Trzeba było się pospieszyć i zaufać czasem swojej intuicji i pierwszej myśli, bo na poprawki nie było czasu.


Byłam święcie przekonana, że egzamin z historii pójdzie mi najgorzej. Próbne zawsze pisałam na 65-75 % i za nic nie mogłam tego progu przeskoczyć. Jednak w czasie pisania mogą się otworzyć jakieś zakamarki waszego mózgu, gdzie są informacje o których nawet nie wiedzieliście. Czasem pojawia się jakiś błysk. Wiecie coś, choć nie macie pojęcia skąd. Warto temu uwierzyć i zaufać.
Więc ogólnie rzecz biorąc egzaminy nie są takie straszne jakimi je malują, ale warto się uczyć systematycznie i utrwalać najważniejsze informacje, do tego trochę rozwiązanych arkuszy i będzie dobrze. Większość zadań jest na myślenie, logikę, do większości zadań potrzebujecie najbardziej podstawowej wiedzy. Więc nie dajcie się zjeść stresowi :)


Na zdjęciach mam na sobie kombinezon w azteckie wzory i siwe tenisówki. Na głowie wianek, a włosy jeszcze w fazie pasemek, gdyż jest to sesja z tamtego roku. Minął już ponad rok od niej i tyle się wydarzyło w tym czasie. 


Mam nadzieję, że wpis okazał się przydatny i choć trochę z niego wyniesiecie.
Zakładam, że teraz, już po egzaminach gimnazjalnych, 
będę od samego września słuchać o maturze. :)
TU poprzedni wpis :)

4 komentarze:

  1. Ja już po egzaminach hehe pisała parę ładnych lat ale masz rację trzeba być aktywnym, słuchać i zapisywać różne najważniejsze notatki. Pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę powodzenia w nowej szkole :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja na szczęście do egzaminów mam jeszcze rok! :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie:

    https://pastelowa-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już jestem po gimnazjum i aktualnie myślę o maturze :) Sama swoje egzaminy wspominam bardzo dobrze. Nie uczyłam się do nich nic, a poszły mi świetnie :D
    Nowy adres bloga - paulan-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń