sobota, 25 sierpnia 2018

A gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?

W te wakacje oprócz wyjazdu w okolice Zakopanego miałam również okazję spędzić cztery fajne dni w Bieszczadach, dokładniej w okolicach Soliny. Samo jezioro daje nam wiele możliwości. Możemy znaleźć bardziej lub mniej oblegane plaże z mnóstwem kamyków i drzewami dookoła. Czystość wody nie najgorsza, choć do Chorwackiego morza to jej daleko :) Główną atrakcją jest zapora, wysoka na około 30 metrów i długa na kilkaset metrów. Rozciąga się z niej wspaniały widok. Jest również możliwość jej zwiedzania od wewnątrz.


Możemy się przepłynąć statkiem, bądź żaglówką. Przy czym my płynęliśmy tym drugim i było na prawdę fantastycznie, więc polecam. :) Dla aktywnych super opcja to rowerek wodny, który można wypożyczyć praktycznie co krok. My nad Solinę jeździliśmy albo od strony zapory, albo od miejscowości Polańczyk, gdzie są świetne miejsca do popływania, czy choćby zamoczenia nóg. 



W okolicy znajduje się wejście na kilka szlaków. Jednym z nich jest trasa na Małą Rawkę, z której możecie przejść na Rawkę Wielką. Drogę możecie kontynuować jeszcze dalej, ale my na tym poprzestaliśmy. Niemniej jednak nadal był to spory wyczyn, gdyż wejście było strome jak na tę wysokość i droga miejscami bardzo się dłużyła. Co więcej trzeba uważać na błoto między Rawkami, bo my akurat na nie trafiliśmy i buty bardzo to odczuły :)


Niedaleko znajduje się również miejscowość Lesko, gdzie czeka na nas kolejka, którą możemy się przejechać. Taki przejazd trwa około półtorej godziny i wiedzie przez bardzo urokliwe miejsca. Po drodze mamy możliwość skosztowania lokalnych przysmaków jak jagodzianki czy prozaki.




Czasem nie trzeba daleko szukać ładnego miejsca.
 Warto pospacerować w okolicach swojego noclegu. Wejść na taki miniszczyt, czy zbliżyć się do rzeki, większej lub mniejszej.


Jako fanka motywu kotwicy nie mogłam sobie odmówić zdjęcia z taką realną, z prawdziwego zdarzenia :)


Macie tu urywek z naszego wyjazdu, bo zdjęcia tylko z pierwszego dnia wyprawy. Może włosy poplątane, a makijaż trochę już starty i na pewno nieidealny, ale chyba takie mają być zdjęcia z wakacji. Prawdziwe, spontaniczne, szczere. I przede wszystkim wesołe. Mają nam przypominać o tych pięknych słonecznych dniach, kiedy szarobura jesień zajrzy nam do okien :)

5 komentarzy:

  1. Zgadzam się z tym, że zdjęcia z wakacji powinny pokazywać prawdziwy uśmiech. Widać, że miałaś ciekawy wyjazd :)
    Pozdrawiam :)
    https://ragazza99.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia z wakacji mają byc prawdziwe, dobrze napisałaś! Świetna relacja ♥

    londonkidx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahhh, Guns N' Roses! <3
    Byłam nad zaporą w Solinie, bardzo fajne miejsce, warto zobaczyć na własne oczy :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie!

    lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, słyszałam o Solinie.
    Ja byłam w tym roku dla odmiany nad morzem i pływałam pontonem.
    O tak,t to takie naturalne zdjęcia. O dziwo, moje poplątane włosy tez nie wyszły źle. :D

    http://screatlieve.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się marzy wyprawa w Bieszczady. Spotkanie z misiem niekoniecznie,ale cóż... Trzeba uważać. Super zdjęcia. Bieszczady i Beskid Niski warto odwiedzić.

    OdpowiedzUsuń