Pitagoras mówił, że liczby są istotą wszystkiego. Każde miejsce ma swoje współrzędne, szerokość i długość geograficzną. Która zawsze będzie oznaczała ten dany punkt na ziemi i nigdy inny. Każdy dzień dzieli się na godziny, minuty, sekundy, które stanowią punkt wyjścia podczas planowania danego dnia. Spotkań, zajęć i aktywności. Każde wydarzenie ma swoją datę, kilka liczb które ją wyznaczają. Stąd nasze rocznice, urodziny.
Wielu z nas ma swój próg wieku, który wg definicji coś zmieni. Czasem raz w życiu, czasem kilka, może więcej. Czasem jest to osiemnastka, kiedy, jak mówi prawo, stajesz się dorosły. Więcej Ci wolno, ale większą bierzesz za to odpowiedzialność. Ale czy w życiu prywatnym odczujesz różnicę, podobno nie. Dwudzieste urodziny. Kiedy bezpowrotnie przestajesz być nastolatkiem. Wizja samodzielnego, dorosłego życia jest bliższa niż kiedykolwiek. Trzydzieści lat, pewnie do tego momentu powinieneś zacząć już spełniać się jako rodzic, pracownik, mieć własny kąt. Czterdzieści, pięćdziesiąt, sześćdziesiąt, siedemdziesiąt i tak dalej. Każdy ma moment którego boi się w przyszłości, kiedy coś się skończy, a coś nieznanego, może przerażającego się zacznie. A co jeśli to tak nie działa i ludzkie życie coraz bardziej wyrywa się z tych schematów, bo ich nie znosi? Czy naprawdę warto się temu podporządkowywać? Myśleć w kategoriach, co w danym wieku się powinno a co nie powinno?
Mając dwadzieścia lat możesz być energicznym człowiekiem, pełnym życia, planów i marzeń. Ale są też jednostki, które są na studiach których nienawidzą, otaczają się negatywnie nastawionymi ludźmi, a ich poziom ich egzystencji jest niestety na dnie. Tak samo możesz być dziarską starszą panią, czy starszym panem, albo zmęczonym życiem, zgryźliwym, narzekającym człowiekiem. Nasze życie, charakter, działania, tworzą różne czynniki. Nasz stan zdrowia, przebyte lepsze i gorsze chwile, relacje z rodziną i przyjaciółmi, bagaż doświadczeń, który ciągle się powiększa.
Ale to że skończysz trzydzieści, czy czterdzieści lat, nie zmienia twojego nastawienia do życia, rodzaju ubrań, które powinieneś nosić czy jedzenia które powinieneś jest, tylko pierwszą cyferkę w zapisie wieku. Całe życie podróżujesz, spełniasz marzenia, jesteś aktywna i kończysz powiedzmy siedemdziesiąt pięć lat, czy to oznacza, że nagle usiądziesz w fotelu z drutami w ręku zaczniesz robić szaliki, choć nigdy tego nie lubiłaś? Bardzo wątpliwe. Jedyne co zmieni osiągnięcie tego wieku to to że nie będziesz już musiała płacić abonamentu za telewizję. Więc, jeśli zdrowie, tryb życia i chęci pozwalają na wszelkie wymarzone przez Ciebie aktywności, rób to. Bo młodość jest w znacznej mierze w głowie i młody możesz być tak samo z dwudziestką, czterdziestką, sześćdziesiątką jak i siedemdziesiątką piątką, czy setką wyznaczoną przez PESEL.
Tekst napisałam na zajęcia literackie, ale stwierdziłam, że jest całkiem niezły i postanowiłam się nim podzielić też tutaj. :)
Nigdy się nie zastanawiałam, ale to prawda nasze życie klasyfikuje szereg liczb...
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie ma granicy wieku, każdy czas jest odpowiedni do spełniania marzeń :)
Pozdrawiam serdecznie!
Dla mnie wiek jest nie ważny. Jeśli czegoś naprawdę chcemy to to osiągniemy. Super post! Fajnie że piszesz o takich rzeczach. Pozdrawiam serdecznie ☺
OdpowiedzUsuńTo fakt, liczby żądza światem, ale moim zdaniem, nie powinny się odnosić do wieku. Podałaś już bardzo ważne przykłady, ale jaj mam jeszcze jeden, a mianowicie różnicę wieku w związku. Ludzie wytyczają sobie głupie granice, że "mój chłopak nie może być ode mnie starszy więcej niż 5 lat". Absurd, bo wiek to tylko liczba. To, co definiuje człowieka, to jego dojrzałość i rozwój, oraz jak wspomniałaś, doświadczenie i przebyta droga.
OdpowiedzUsuńAle śliczne fotografie!! A co do liczb. Czasem fajnie zapomnieć ile się ma lat i zaszaleć. Mówi się że mamy tyle lat na ile się czujemy. Trochę prawdy w tym jest. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń