wtorek, 7 kwietnia 2020

28. dzień kwarantanny

Ile dni zamknięcia w domu potrzeba, żeby wrócić na bloga? W moim przypadku 28. Cztery tygodnie. Prawie miesiąc. I wcale nie widać końca. A każdy z tych dni zlewa się z następnym. Przeglądając wpisy z przełomu roku i widząc wiarę w to jaki 2020 rok będzie wspaniały i niepowtarzalny, nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Choć niepowtarzalny będzie na pewno. Chyba nikt się jednak nie spodziewał, że będzie to taka wyjątkowość. Chyba jednak wolałabym, żeby był to rok taki przeciętny, bez szaleństw. A już na sto procent bez tego co widzimy teraz na każdym kroku. Śmierć. Wróg na każdym kroku, zaufanie społeczne sięga zera. Nie tylko to na ulicy wobec nieznajomych, ale też często wobec rządzących. Nikt tak naprawdę nie wie co się dzieje, jak sobie z tym radzić, kiedy to się skończy i co będzie później. Jaki będzie świat.

"Jaki będzie nasz świat 
I czy w ogóle będzie nasz
I czy w ogóle będzie świat" ~ Happysad "Nadzy na mróz"


Teraz tendencja wyszukiwania pasujących do obecnej sytuacji elementów w piosenkach, serialach, słowach wypowiedzi z przeszłości jest na prawdę duża, ale pewnie to normalne. Żyjemy tym co się dzieje wokół nas. Pokazuje też, jak bardzo wieloznaczne mogą być dzieła artystyczne. Słowa, obrazy, dźwięki. Bez których teraz nie byłoby łatwo. Gdyby nie artyści. Książki, muzyka, filmy i seriale. Teraz to doceniamy. Co zrobilibyśmy bez Internetu? Dostęp do twórczości, rozrywki, wiedzy. Praca zdalna, szkolnictwo (które nieźle daje popalić nawet na odległość). To wszystko teraz nie mogłoby mieć miejsca. Jak zwykle, docenienie przychodzi o krok za późno. Dopiero w sytuacji podbramkowej. Ile dałoby się teraz za wyjście do galerii na zakupy, do kawiarni z przyjaciółką, na spacer po mieście, do kościoła. Podróżować. Chodzić na koncerty. Można wymieniać bez końca. Zaklinam rzeczywistość, że kiedy to się skończy wszyscy to docenimy bardziej. Tylko na jak długo. Jak długo będziemy się cieszyć tym, że możemy spać spokojnie, bez obawy o życie swoje i bliskich. Bez zmartwienia jak poradzi sobie z tym ekonomia, gospodarka. Nasza psychika. Tak bardzo już nadszarpnięta, nawet u tych którzy do tej pory mieli się dobrze. Jeśli jeszcze kryzys nie przyszedł, nie ma się co oszukiwać, będzie gorszy dzień. Pewnie nie jeden. Pozwól sobie na to. A potem dalej. Jeden krok i drugi. Dzień za dniem. Aż to się skończy. 
Staram się znaleźć balans między działaniem, produktywnością a chwilami spokoju i relaksu, którego tak bardzo w obecnej sytuacji potrzebujemy.  Żeby nie wyjść z domu ze świadomością, że był to czas zmarnowany, ale też bez nerwicy. 
Trzymajmy się zdrowo. Psychicznie i fizycznie. Zostańmy w domach, choć jest coraz trudniej. Bądźmy odpowiedzialni. Nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Zajmijmy czymś ręce, głowy, myśli. Będzie łatwiej, szybciej minie. Da początek czemuś dobremu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz