Ile razy słyszeliśmy już, że powiedzenie sobie, "schudnę" lub "zacznę ćwiczyć" albo "nauczę się włoskiego" zazwyczaj nic nie da. Bo zazwyczaj to prawda. Mówienie takimi ogólnikami nie wyznacza nam drogi którą powinniśmy podążać. Nie pokazuje mniejszych celów, które powinniśmy osiągnąć aby zdobyć ten wielki.
Dlatego na mojej liście znajdują się takie punkty jak pojechać do Warszawy, pójść do kina, zrobić sesję z Lubelskim Zamkiem w tle, poznać 600 nowych hiszpańskich słówek poprzez aplikację, czy dwadzieścia razy w miesiącu poświęcić te kilkanaście minut na praktykę jogi, zrobić album ze zdjęciami wakacyjnymi czy przebiec łącznie 100 kilometrów, choćby to miało oznaczać 50 razy po dwa kilometry. Są to czasami drobiazgi, ale stanowią dla mnie z grubsza wyznacznik tego co chcę robić w danym roku. Pomaga mi to później rozpisać mniej więcej plan roku i miesięczne cele. Wiadomo, nie wszystko się uda, czasem coś totalnie zawalimy, ale nie zniechęcajmy się. Skupmy się na tym co nam się udało.
Może czegoś nie udało nam się zrealizować w tym roku, ale uda się w następnym. A może na przykład gra na pianinie okazała się totalnie nie dla nas i po prostu odpuśćmy. Ja kiedy patrzę na moją listę napisaną rok temu jestem zadowolona. Mimo iż mogło być lepiej
to 75-80% z całości udało mi się "odhaczyć". A to chyba dobry wynik. Mimo iż sesja w Ogrodzie Saskim nie wypaliła, a bieganie nie poszło aż tak dobrze jak bym sobie tego życzyła, to skupiam się na tym, że w przyszłym roku może się uda, a w tym zrobiłam wiele innych rzeczy. Obejrzałam wiele świetnych filmów, przeczytałam dużo cudownych książek i poznałam ogrom wspaniałych ludzi. Poprawiłam swój warsztat literacki, zrobiłam tysiące zdjęć, odsłuchałam godziny fantastycznej muzyki i sama się w tym kierunku trochę podszkoliłam.
Może nie dokonałam żadnego wielkiego odkrycia na skalę światową, za to wiele się dowiedziałam o samej sobie, przemyślałam ogrom spraw, wyjaśniłam wiele niejasności w relacjach. Może to wszystko małe rzeczy, ale wszystkie razem stanowią siłę, która pomagała mi działać przez ten rok. Mimo, że czasami nie było siły i odpuszczałam, to wracałam, próbowałam od nowa. Starałam się godzić naukę z pasjami, życie rodzinne z towarzyskim.
Każdy sam decyduje czy coś sobie postanawia na nowy rok czy też nie. Jeśli tak, to róbmy to z głową, niech to będą konkrety i droga która nas do nich doprowadzi. Postępujmy zgodnie z samym sobą. Niech te ostatnie dni grudnia będą dla nas czasem odpoczynku, podsumowań, planów na przyszłość i przygotowań do Sylwestra. Czy to w domowym zaciszu, czy na wielkim balu, a może w dresiku przed telewizorem. Grunt żeby powitać Styczeń z uśmiechem na ustach. I tego Wam życzę.