Po zakończeniu
Pamiętników Wampirów moją uwagę przyciągnęła historia Pierwotnych, których można było poznać już w Pamiętnikach, a których dokładne losy zostały pokazane w The Originals, serialu, który miał 92 odcinki, podzielone na 5 sezonów. Aż trudno uwierzyć, że prawie sto odcinków tak szybko minęło i dzisiaj dotarłam do epickiego końca.
Cała opowieść zaczyna się w momencie, kiedy Hayley dowiaduje się, że jest w ciąży z Klausem i przyjeżdża do Nowego Orleanu, gdzie najsilniejszy i najstarszy z wampirów wcale nie jest zachwycony wizją ojcostwa. Chce początkowo nie dopuścić do narodzin córki, ale z czasem zostaje odwiedziony od tego pomysłu. Nieocenioną rolę w zmianie zdania odgrywa oczywiście jego rodzeństwo. Malutka Hope przychodzi na świat w wielce niesprzyjających warunkach i jej późniejsze życie wcale nie jest łatwiejsze. W międzyczasie mamy przeskoki co kilka lat, kiedy to poznajemy najpierw siedmioletnią a później piętnastoletnią trybrydę.
Nowy Orlean jest miejscem ciągłej zabawy i wojny. Na zmianę albo nawet w tym samym czasie. Na mokradłach żyją wilkołaki, w mieście zależnie od dzielnicy wampiry, czarownice i zwykli śmiertelnicy. Taka mieszanka prędzej czy później co jakiś czas wybucha siejąc dookoła zniszczenie.
Z biegiem czasu poznajemy historię Pierwotnych od samego początku, kiedy to w XI wieku przyszli na świat i zostali pierwszymi wampirami. Rodzeństwo Mikealsonów ma za sobą lepsze i gorsze wieki, co zależało głównie od humoru Klausa, który był przewrażliwiony na punkcie lojalności i zawsze wydawało mu się, że ktoś inny spiskuje przeciwko niemu. Rodzeństwo często zarabiało sztyletem w pierś, po to aby w odpowiednim momencie, zgodnie z wolą brata wrócić do świata żywych. Mimo, że w Pamiętnikach od początku byli przedstawieni raczej negatywnie, to w The Originals możemy każdego z nich poznać znaczenie bliżej i zobaczyć jak doświadczeni przez los zostali, a także że nie ma tylko dobrych albo tylko złych ludzi. Każdy tworzy unikalną mieszankę cech pozytywnych i negatywnych.
Freya jest najstarsza z rodzeństwa, nie pamiętał jej istnienia nikt oprócz Finn'a. Została zabrana przez ciotkę, która ją wychowywała. Zapadała na stuletni sen po to aby przez rok żyć jak człowiek. W ten sposób przez tysiąc lat przeżyła nie będąc wampirem. Jako jedyna z rodzeństwa pozostała czarownicą. Wprowadzenie Frey'i do serialu było bardzo ciekawym elementem. Jej postać znacznie zmieniła całą przedstawioną sytuację. Często poświęcała się dla rodziny kosztem własnego szczęścia, którego przez całe życie nie mogła i tak zaznać. Wchodzi w rolę najstarszej siostry i stara się wszystkich ratować za wszelką cenę.
Finn jest najstarszy z braci. Pojawia się rzadko, ale za każdym razem sieje zniszczenie. Zdecydowanie nie czuję sympatii do tej postaci. Nie wpisywał się w żaden sposób w braterską więź która łączyła resztę rodzeństwa. Czasem zachowywał się wręcz jak szaleniec niezdolny do logicznego myślenia. Podobnie jak ojciec uważał istnienie wampirów za coś nienaturalnego.
Elijah poświęcał całe życie na ratowanie Klausa i walki o jego odkupienie. Był lojalny do końca. Zawsze opanowany i elegancki a jednak czasem pokazywał swoją zdecydowaną i mroczną naturę, kiedy taki być musiał aby chronić rodzinę. Choć muszę przyznać, że jego wyluzowana strona, gdy grywał na pianinie we Francji ze zmierzwionymi włosami bardziej mi się podobała, jego stateczność i czasem sztywność nieraz ratowała całą rodzinę z opresji.
Klaus to hybryda. Nie miał łatwego dzieciństwa, trudno o niespaczoną psychikę, gdy całe kilkanaście pierwszych lat życia wyżywa się na tobie ojciec, który zresztą okazuje się ne być tym biologicznym. Pozuje na strasznego i niezwyciężonego, pozbawionego ludzkich uczuć, ale jest to tarcza obronna, która zwykle działa. Zdarzały się jednak jednostki jak Camille czy Caroline, które zdołały się przez ten pancerz przebić i zobaczyć tę drugą jego stronę. Klaus bowiem potrafił być dobry, empatyczny. Potrafił kochać i poświęcić się dla bliskich. Obdarował córkę najpiękniejszym uczuciem. Zdecydowanie moja ulubiona postać. Tak wielobarwna, wielowarstwowa i piękna, że skradła moje serce.
Kol pojawia się i znika. Zawsze obok rodzeństwa, choć w najtrudniejszych chwilach staje po ich stronie. Wygrywa pojedynek ze śmiercią, choć przychodzi mu to z trudem. Zawsze żywił urazę za swego rodzaju wykluczenie i chciał się stać częścią przysięgi "Zawsze i na wieczność". Pod wpływem Daviny jego stosunek do rodziny nieco się ociepla, a jego serce znacząco topnieje. Ciekawa postać, choć raczej drugoplanowa. Mimo tysiąca lat na karku czasem zachowuje się jak rozwydrzony nastolatek, ale w chwilach próby staje na wysokości zadania.
Rebekah jest najmłodsza z rodzeństwa, nie licząc zmarłego Henrik'a. Jest obiektem troski starszych braci, którzy mimo że chcą dla niej jak najlepiej, często krzywdzą ją w ten sposób. Zwłaszcza Klaus, który nie zgadzał się na jej związek z Marcelem. Dziewczyna tęskni za rodziną i ludzkim życiem. Chciałaby mieć męża, dzieci i zestarzeć się jak każdy człowiek. Mimo, że często pozuje na wredną i egoistyczną wykazuje się wielką empatią i wrażliwością.
Rodzeństwo mimo wielu gorszych chwil zawsze koniec końców i tak się wspiera i oddałoby za siebie życie. Wszyscy mają trudne charaktery, często się kłócą i nie zgadzają, ale to właśnie jest w nich piękne i pokazuje, że mimo wszystkich różnic można się kochać i dogadywać, nawet jeśli często jest to poprzedzone małą wojną i wrogością.
Zdecydowanie jeden z najlepszych seriali jakie miałam okazję oglądać. Oglądałam dzisiaj ostatni odcinek z ciężkim sercem, że już się to wszystko kończy. Nawet jeśli ktoś nie lubi historii o wampirach i innych nadprzyrodzonych stworzeniach to i tak polecam. Skomplikowane, nieoczywiste profile psychologiczne, zwroty akcji i wielopłaszczyznowość to cechy charakterystyczne produkcji, która wciąga jak żadna inna.