Niestety klinika nie jest lubiana wśród różnych środowisk, wielu uważa, że pieniądze przeznaczone na jej rozwój to wyrzucanie ich w błoto. Na domiar złego zostaje zamordowany wspólnik Rikera, a następnie kilku pacjentów. Co oznacza, że w niebezpieczeństwie jest także Sara, Michael, a nawet policjant, który prowadzi dochodzenie w sprawie owych morderstw.
Trzeba przyznać, że fabuła wydaje się nieco skomplikowana i w sumie taka jest, dlatego wymaga od czytelnika skupienia. Tak zajmuje myśli, że ciężko zadać sobie pytanie kto może być tym szukanym mordercą, łatwo przeoczyć pewne fakty. Na koniec, kiedy znamy już całą prawdę, historia wydaje się niezmiernie logiczna, nawet motyw. Nawet jeżeli szaleńczy, to jest w nim sens. Jak zawsze trzyma w napięciu i chce się czytać dalej.
Mimo swoich pokaźnych rozmiarów, czyta się ją bardzo szybko. Mam wrażenie, że każda kolejna książka od Cobena jest lepsza niż poprzednia. Tak było i tym razem. Klinika Śmierci rozłożyła wszystkie poprzednie na łopatki. Czytałam już Sześć lat później, Nieznajomego i Już mnie nie oszukasz. Na razie "Klinika" wygrywa. Trzeba przyznać, że Harlan Coben ma swój styl i wszystkie jego książki z jakimi się zetknęłam mają wspólny mianownik. Mi to jednak nie przeszkadza i mi się nie nudzi. Ta pozycja jest godna polecenia w stu procentach.