niedziela, 12 sierpnia 2018

Inspiracja z przeszłości.

Jego fani dzielą się na dwa obozy. Tych którzy "znali" go za życia - czekali na koncerty, nowe płyty, filmy do piosenek. Są również Ci, którzy o jego istnieniu dowiedzieli się z gazet i telewizji. W 2009 roku. Kiedy to zmarł. Zbyt młodo, zbyt wcześnie, nie tak. Po prostu odszedł. Ale jego muzyka, taniec, twórczość - przetrwała. Bo jak mówił - prawdziwa, dobra muzyka przetrwa. I tak się dzieje. Rozgłośnie radiowe nadal, przez tyle lat nadają jego piosenki. Kolejne roczniki poznają i zakochują się w Thrillerze, Billie Jean czy They don't care about us. I czasem znajdują drugie dno. Przesłanie, które jest aktualne do dziś. Chyba żaden muzyk nie stworzył takiej ilości hitów. Które się nie przeterminują, a z biegiem lat jakby przybierają na sile. Bo teraz powstaje tyle kawałków jednego sezonu, podobnych do siebie i szybko schodzących z rynku. Często są proste i bez głębszej historii. Tymczasem ciągle zadziwia nas jego energia, odwaga i siła na scenie, z mikrofonem przy ustach, podczas gdy bez muzyki stawał się nieśmiały i kruchy. Fascynuje opowieść o jego przypływach weny w środku nocy, kiedy zaczynał tworzyć. Coś wspaniałego. Ten uśmiech ciągle jest zaraźliwy, ciągle wywołuje ciepło w niejednym sercu. Bo ten uśmiech należał do człowieka, który wiele wycierpiał. Do kogoś kto miał dobre serce, ale i dostał nieraz po głowie. I nie tylko. Bo można z czasem dojść do wniosku, że choćby robić wszystko dobrze, empatycznie, z miłością do drugiego człowieka, to i tak komuś się to nie spodoba. Będzie szukał rys na tym ładnym obrazku, wizerunku. Mimo, że nie ma ludzi bez skazy, idealnych. Każdy kiedyś skłamał, zrobił coś źle, zranił. Sława jest darem, źródłem pieniędzy, ale i odarciem niejako z prywatności. Bo wszystko musi mieć umiar. Kiedy twój dar jest tak wielki, że autentycznie zjednujesz sobie ludzi, to możesz stać się aż zbyt sławny. Nie będziesz mógł wyjść z domu bez eskorty, żyć jak zwyczajny człowiek. Popełnić najmniejszego błędu, bo zaraz urośnie on do rozmiaru skandalu. Zaczną się pojawiać fałszywe oskarżenia, plotki. Bo ludzie czasem robią właśnie takie straszne rzeczy. Kłamią dla czyjejś zguby. I to wszystko z zazdrości? Dla pieniędzy? Nie wiem. Jednak prawda zawsze się obroni. Wierzę w to. Szkoda, że takie niepotwierdzone, obalone już wręcz informacje wybijają się bardziej niż dobre uczynki. Ale może, za kilka lat, będzie inaczej. Ludzkość nie będzie już pamiętała owoców czyjeś chciwości czy wybujałej wyobraźni. Będzie pamiętać tylko jego dobre uczynki, fantastyczną muzykę, taniec. Piękny uśmiech i wspaniałe wnętrze. Bo taki był Michael Jackson.



Wiadomo, jest wielu fantastycznych artystów. Nie mówię, że nie. Każdy ma swoich idolów, swoje inspiracje. I to jest w porządku. Chciałam tylko podzielić się przemyśleniami, po godzinach słuchania muzyki Michaela Jacksona. Oglądania jego teledysków i czytania życiorysu. Oglądania wywiadów z nim i jego bliskimi. Bo to postać od której można się wiele nauczyć, jeśli tylko chcemy. Oto ułamek z tych nauk. Lekcja numer jeden: Nie bój się wyrażać swojego zdania, być sobą. Lekcja numer dwa: Nie trać wiary w ludzi i zarażaj innych swoją radością i uśmiechem. Lekcja numer trzy: Prawdziwa pasja i jakość zawsze się obroni i przetrwa. :)
Tutaj poprzedni wpis :)

5 komentarzy:

  1. Michael Jackson to na prawdę mega inspirująca postać, chociaż ja za malucha okropnie się go bałam i przerażał mnie jego wygląd :D

    https://redamancyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahh Michael.. Wielki wizjoner, geniusz, artysta, filantrop zmieniający świat.
    Za szybko go utraciliśmy ;/
    Pozdrawiam bardzo serdecznie autorkę tego tekstu, i zapraszam do swojego kącika poetyckiego - nihilcraft.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, to co napisałaś jest bardzo prawdziwe. Lubię jego muzykę, ale też nie jestem zagorzałym fanem. Gdy zmarł miałam 9 lat i pamiętam, jak kłóciłam się z kuzynką czy był biały czy czarny.. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię Jacksona i wkurza mnie trochę ta nagonka w mediach na niego. Już nie mają się kogo uczepić? Michael miał okropne dzieciństwo. Należy mu tylko współczuć.

    OdpowiedzUsuń