Jednak ja od jakiegoś czasu zaczęłam to zmieniać. Począwszy od tego, że w większości moich ulubionych autorów nie usłyszymy w radiu. Czy to wykonawcy klasyki rocka, często od lat 80. czy 90. czy też młodzi ludzie z pasją i wielkim talentem. Jeśli ktoś się nie zagłębiał w ich twórczość najprawdopodobniej będzie znał tylko dwie czy trzy piosenki danego artysty.
Cała rzecz dotyczy właśnie tego zagłębienia się w utwory. Jesteśmy bowiem bombardowaniu tymi samymi piosenkami po kilkadziesiąt razy i nawet czasem nie wiemy o czym jest tekst, bo nigdy się na nim nie skupiliśmy się. A tym bardziej nie wiemy jak dany utwór umieszczony jest w kontekście całej płyty.
Często bowiem dopiero gdy przesłuchamy naprawdę słuchając te kilkanaście piosenek z krążka zaczynamy wiedzieć o czym jest całość. Mamy obraz całej sytuacji, historii opowiedzianej za pomocą dźwięków. Zazwyczaj bowiem nie mamy doczynienia z niezwiązanymi ze sobą utworami, tylko stanowią one całość.
Patrząc z drugiej strony, nie po to muzycy tworzyli całą płytę, żebyśmy znali tylko jedną czy dwie piosenki z całego krążka. Zwłaszcza, że wówczas dużo lepiej rozumiemy muzykę, opowiedziane tam emocje i wydarzenia. Wchodzimy w pewnym sensie w osobę, która napisała teksty, które często mają drugie dno, którego warto szukać.
Abstrahując od wszystkiego cała płyta to po prostu więcej muzyki, która jeśli jest dobra oznacza więcej przyjemności dla ucha i duszy :)
Abstrahując od wszystkiego cała płyta to po prostu więcej muzyki, która jeśli jest dobra oznacza więcej przyjemności dla ucha i duszy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz